Dobry start zanotowała Natasha Mack, która zamknęła dwie akcje podkoszowe i dała prowadzenie lubliniankom (3-4). To był niestety jedyny moment w tej połowie, gdy popularne ,,Pszczółki” przeważały na tablicy. Niemal natychmiastowo inicjatywę przejęły miejscowe i wymusiły na lubelskiej drużynie przerwę w grze (15-6). Po niej odblokowała się Tetiana Yurkevichus, która popisała się dwoma celnymi lay-up’ami (18-10). Lubelskie koszykarki nie poszły jednak za ciosem, a to wykorzystały poznanianki, które ponownie odskoczyły (25-11).
Lublinianki wróciły z dalekiej podróży w drugiej kwarcie i pokazały, że łatwo nie odpuszczają. Znów kłopoty poznańskiej defensywie sprawiła Mack, która najpierw popisała się akcją ,,2+1”, a już po chwili trafiła z półdystansu (30-19). Rywalki widziały, co się święci, ale nawet ich przerwa na żądanie nie wytrąciła z rytmu zespołu z Lublina. Dzięki dwóm precyzyjnym rzutom zza łuku Katariny Zec wicemistrzynie Polski deptały już gospodyniom po piętach (32-27). Co się wydarzyło dalej? Przyjezdne niestety nie wytrzymały tego tempa i nie zdołały odzyskać prowadzenia. Poznanianki w końcówce pierwszej połowy znów miały wszystko pod kontrolą i powiększyły różnicę (43-35).
W drugą połowę lepiej weszły koszykarki Enei, które co rusz karciły zielono-białe za błędy (49-36). Istotny wpływ na przebieg tej odsłony miała przerwa wzięta przez trenera Krzysztofa Szewczyka. Po niej prawdziwy popis dała Sparkle Taylor, która zanotowała serię trafień z rzędu (51-46). Tym razem to miejscowe miały wyraźne problemy ze skutecznością, a to sprawiało, że lubelska ekipa nadal była w grze (59-52). O wszystkim miało zadecydować ostatnie 10 minut spotkania, a w nich przełamała się Aleksandra Stanaćev, która skalibrowała swój celownik zza łuku (68-60). Jej kolejna trójka napawała sporym optymizmem, bo doprowadziła do stanu 71-67. Niestety znów czekała nas historia bez happy endu, bo lubelska drużyna przegrała swój trzeci z rzędu mecz w lidze (75-69). To nie ułatwia walki o jak najwyższe miejsce na koniec rundy zasadniczej, ale na ten moment akademiczki są na czwartym miejscu w tabeli.
Pierwsza kwarta była słaba w naszym wykonaniu, ale później już zagraliśmy dobrze. Tak naprawdę z tych trzech ostatnich spotkań, które przegraliśmy, to było najlepsze. Widać jakieś tam światełko w tunelu. Spokojnie musimy dalej pracować, bo jeżeli chodzi o awans do pierwszej czwórki, to wszystko jest w naszych rękach. Mamy na to szansę, tylko musimy zacząć wygrywać. Teraz mamy dwa mecze z Saragossą, więc też możemy poćwiczyć, troszeczkę odpocząć. Jest ciężki moment, ale taki jest sport. Nie zawsze wszystko się układa, tak jakbyśmy chcieli. Dziś jednak powiedziałem dziewczynom w szatni, że nie można mieć do nich pretensji o zaangażowanie, bo zespół przez trzy i pół kwarty robił to, czego się od niego oczekuje. Oczywiście popełnialiśmy błędy, ale to jest wliczone w sport – podsumował Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.
Enea AZS Politechnika Poznań – Polski Cukier AZS UMCS Lublin 75-69 (25-11, 18-24, 16-17, 16-17)
AZS UMCS: Mack (17), Taylor (14), Stanaćev (12), Yurkevichus (8), Ziętara (6), Zec (6), Zięmborska (6), Kuczyńska, Trzeciak, Mazurek (DNP).
Enea: Dodson (19), Pokk (19), Popović (14), Sutton (13), Skobel (8), Żukowska (2), Piechowiak, Piasecka (DNP), Rogozińska (DNP), Jarecka (DNP), Dżochowska (DNP).
Autor: Rafał Małys
Komentarze