Dostępność: Wystawa na parterze w przestrzeni wolnej od barier architektonicznych. Otwarcie tłumaczone na PJM, tłumaczenie: Marta Stępniak, oraz na język ukraiński, tłumaczenie: Volodymyr Dyshlevuk. Wystawa czynna do 28.01.2024 (wt.–niedz., godz. 12.00–19.00)
Wstęp wolny
Osoby artystyczne: Basia Gryka, Kuba Niedźwiedź, Przemysław Piniak, Kamil Janczewski (bolimienoga), Agata Konarska, Blanka Rzepecka
Osoby kuratorskie: Waldemar Tatarczuk, Mateusz Wszelaki
Otwarciu wystawy towarzyszyć będzie performance Ali Urwał.
„Uratujemy świat – my młode i dziad!” – ten proroczy tekst niedawno usłyszeliśmy podczas spotkania, które nieformalnie zawiązało się w jednej z lubelskich kawiarni. Pomiędzy rozwibrowanym towarzystwem, aromatem kawy i lejącym się winem wstała grupka młodych osób, które z wielkim namaszczeniem próbowały przekonać nas o konieczności kolektywizmu, wspólnej racji, pójścia ramię w ramię i odrzuceniu wszelkiej niezgody. Na samym początku ciężko się na to patrzyło, bo owa grupa nie miała żadnej siły przebicia. Aż do wygłoszenia tego proroctwa... Skąd nagle takie namaszczenie w ich słowach? Skąd taka powaga i zdolność do dotknięcia ludzkich serc? Zadawaliśmy sobie pytanie. Od tego momentu to już nie osobiste problemy były meritum, ale przekaz płynący ze wspólnego bycia. Kto jest tymi młodymi, a kto dziadem? I jaka jest rola wspomnianego dziada? Każda osoba, która wtedy była z nami w kawiarni wyciągnęła notatnik, skrawki papieru, resztki serwetek i poczęła notować. A notatkami były plany na ratunek świata. Momentami naiwne, górnolotne, niektóre pisane ze świadomością braku odpowiednich środków. Ale one były, one się wydarzały, tam wydarzała się magia wyjścia poza zamknięte głowy. Nagle stały się one otwarte na rzeczywistość dookoła, której nie da się już ominąć.
Dosłownie czuliśmy się jakby księżyc przybliżył się do nas. A my staliśmy się niczym owładnięci magią. Magią nocy, chwili, trwania. Magią marzeń, rytuałem kolektywnego stawania się... no właśnie, kim-stawania? Kim stajemy się podejmując próbę działania? Przecież jasne, że czarodziejkami. Czarodziejki zmieniają rzeczywistość. A księżyc im towarzyszy.
Nagle brawa i szybki powrót do rzeczywistości. Znowu przy kawie, gwarze rozmów i wokół zajętości problemami codzienności osobistej. Ale my, dalej siedzący przy jednym stoliku wiedzieliśmy, że coś tli się w nas. Wiedzieliśmy, że mając to coś musimy odpowiedzieć na wezwanie, które rozlega się nadal. Które brzmi, które dudni niczym dzwon na wawelskiej wieży. Dlatego zapraszamy Was do świata naszych odpowiedzi, naszej analizy, naszych łez i radości. Tańca i snu, transu i śmiertelnej rzeczywistości. Nas młodych i dziada-Waldemara. Bo w końcu zawsze patrzymy na naszych dziadów, choćby nie wiadomo jak nas irytowali. Zawsze niesiemy jakieś dziedzictwo. Zawsze wchodzimy w jakiś labirynt – (na)znaczeń, spojrzeń, opinii, pochwały i krytyki.
Niech świeci księżyc, a kapela na patykach dudni marsza!
Komentarze