„Wystartowaliśmy z Delhi. Przejechaliśmy przez kilka stref językowo-religijnych. Szybko trzeba się nauczyć jeździć jak wszyscy, bo inaczej nie pojedziesz. Na drogach totalny chaos, a obok wieżowców - slamsy. Najpierw ogromna równina obsadzona ryżem. Poświęciliśmy jeden dzień na poznanie tajników uprawy tej rośliny (tzn. cały dzień w wodzie). Temperatury panowały ekstremalne, jak dla nas. W dzień ponad 40 stopni (w cieniu), w nocy 30 stopni. Ludzie są bardzo przyjaźni i serdeczni. Zapraszają na kawę, ciastka, a często do domu, chociaż na chwilę - mówią. Do tego mnóstwo zdjęć (selfie!) - gdziekolwiek się zatrzymujemy. A nawet nas zatrzymują na drodze jadące samochody bądź motocykle. „Photo, photo” - krzyczą. Jedzenie tylko w barach, najczęściej przy drodze. Na początku ciężko było coś przełknąć, bardzo pikantne i mnóstwo oleju. Ale z każdym dniem coraz bardziej wchodzi. Chociaż kanapkę ze smalcem i ogórkiem to by chętnie zjadł... W sklepie można kupić chipsy, colę, ciastka i orzeszki - tyle. Jedyna rzecz, której nam brakuje, to klepka na muchy.”
Michał&Krystian
Komentarze