Już przy wjeździe wielu kierowców sygnalizowało złą organizację. Jednak obsługa te sugestie zbywała słowami, że co roku tak jest, choć to stwierdzenie mijało się z prawdę. Dantejskie sceny rozpoczęły się tuż po 10.00 kiedy odwiedzający groby nieco wcześniej, postanowili wyjechać z parkingu. Okazało się to niemożliwe. Czas oczekiwania na wyjazd trwał ok. godziny i sukcesywnie się zwiększał w miarę narastania ruchu. W okolicach g. 11.00 czas wyjazdu z parkingu trwał ok. 1,5 godziny. Parkingowi bezradnie rozkładali ręce. Powodem takiego stanu rzeczy była zmiana biletowania miejsc. Do tej pory opłata była pobierana przy wjeździe, co powodowało swobodniejszy, choć również uciążliwy wyjazd. Wczoraj opłatę pobierano przy wyjeździe, co stworzyło dodatkowe, oprócz stałych utrudnień w tym miejscu blokowanie wyjazdu. Dodatkowo poirytowani byli wjeżdżający, bowiem korki pomimo wolnych miejsc parkingowych nie pozwalały na wjazd na parking. Dopiero po naciskach wielu kierowców na obsługę parkingu, rozpoczęło się siermiężne, ale jednak kierowanie ruchem. Tłok powoli zelżał. Auta zaczęły się wydostawać z parkingowej matni.
Biznes rzeczywiście dyktuje taki scenariusz. Jak najwięcej aut niech pojawi się na parkingu, bo korek przy wjedzie może zachęcać kierowców do szukania miejsc na okolicznych uliczkach. Jest jednak inna strona medalu. Dobro klienta. O nie ewidentnie nie zadbano. Opłata co prawda "tylko" 5 zł. Jednak i ta kwota zobowiązuje.
Dodatkowo: z prośba o umożliwienie wyjazdu zwróciła się matka dziecka z epilepsją, które zaczęło się nieco gorzej czuć. Nie było możliwości wyjazdu. Nawet wjazdu na miejsce karetki. Warto na przyszłość takie sytuacje przemyśleć - to apel do zarządców parkingu. Żeby Polak nie stał się znowu mądry po szkodzie.
Komentarze