Z dorobkiem czterech punktów, po trzech meczach rundy wiosennej przystępowali do następnego spotkania zawodnicy prowadzeni przez Franciszka Smudę. Ich kolejnym rywalem była zajmująca czwarte miejsce w ligowej tabeli Olimpia Grudziądz. Dla obu zespołów był to ważny mecz w kontekście walki o awans do I ligi, bo Górnik tracił tylko dwa punkty do swojego sobotniego rywala.
Zdecydowanie lepiej w sobotnie spotkanie weszli zawodnicy z Łęcznej. W 10 minucie z woleja uderzał Mateusz Cetnarski, a jego strzał instynktownie odbił Wojciech Muzyk. Minutę później na prowadzenie wyszli już Górnicy. Po kapitalnym rajdzie Pawła Sasina podanie w pole karne dostał Filip Szewczyk i uderzeniem przy lewym słupku wyprowadził swój zespół na prowadzenie 1:0. W 20′- Przemysław Kita umieścił piłkę w siatce, ale arbiter spotkania Albert Łóżycki dopatrzył się faulu na Piotrze Rogali. W 25 minucie Olimpia dopięła swego i doprowadziła do wyrównania. Dobrą piłkę od Damiana Ciechanowskiego otrzymał German Ruiz, który bez większego trudu pokonał Patryka Rojka. W 39′- bliscy objęcia prowadzenia byli gospodarze. Po kolejnym rajdzie na prawej stronie Ciechanowskiego, po sporym zamieszaniu w polu karnym strzał oddał Konrad Handzlik, ale „futbolówka” minęła słupek w bezpiecznej odległości. W kolejnej groźnej akcji dla gospodarzy po potężnym uderzeniu Przemysława Kity piłka poszybowała nad poprzeczką. Po ciekawej pierwszej połowie Górnik Łęczna remisował 1:1 z Olimpią Grudziądz.
Po przerwie obie drużyny zaczęły spokojnie, a Olimpia szukała bramki, która pozwoliła by im wyjść na prowadzenie. W 58 minucie w miejsce Konrada Handzlika zameldował się na boisku Mikołaj Gabor i trzeba przyznać, że wprowadzenie jego przez Mariusza Pawlaka było strzałem w dziesiątkę. Wprowadzony zawodnik cztery minuty po wprowadzeniu niepilnowany w polu karnym fatalnie przyjął i gospodarze tym razem musieli obyć się smakiem. Chwilę później po bezmyślnym faulu Piotra Rogali arbiter spotkania nie miał wątpliwości i ukarał zawodnika drużyny z Łęcznej drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną. W 66′- Olimpia Grudziądz wyszła na prowadzenie 2:1. Bramkę dla gospodarzy po fantastycznym strzale z dystansu zdobył Damian Ciechanowski. W 75 minucie było już 3:1 dla gospodarzy. Wprowadzony na boisko Mikołaj Gabor pięknym technicznym uderzeniem nie dał najmniejszych szans Patrykowi Rojkowi. Dwie minuty później Gabor umieścił piłkę w samym okienku bramki Górnika. Wprowadzony zawodnik Olimpii nie miał, jednak zamiaru poprzestać na dwóch trafieniach. W 80′- Gabor zanotował klasycznego hattricka po tym, jak minął dwóch obrońców i zewnętrzną częścią stopy skierował „futbolówkę” do siatki. Wynik na 6:1 dla gospodarzy ustalił Robert Ziętarski po strzale z woleja.
Gdyby po pierwszej połowie ktoś mi powiedział, że przegramy tu 1:6, to bym powiedział, że jest nienormalny albo chory na coś. Niestety, przegraliśmy 1:6 i sam sobie nie mogę wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Ok, wiadomo, że po czerwonej kartce była przewaga liczebna w drużynie Olimpii Grudziądz, ale teraz prawie co mecz gramy w dziesiątkę. Tak było w Bełchatowie, a wtedy mieliśmy przewagę, grając w osłabieniu, stwarzaliśmy sobie sytuacje, a tutaj nie mogliśmy nic zrobić, ponieważ te bramki padały jak z nieba. Strzał po strzale, wszystko wchodziło. Niestety, trzeba to przełknąć. Nie pamiętam, kiedy tyle przegrałem w życiu, ale kiedyś też się coś przegrało. Oby tego nie było więcej- powiedział na konferencji prasowej trener Górnika Łęczna.
Olimpia Grudziądz – Górnik Łęczna 6:1 (1:1)
Bramki: German Ruiz 25′, Damian Ciechanowski 66′, Mikołaj Gabor 75′, 78,’ 81′, Robert Ziętarski 83′ – Filip Szewczyk 11′
Olimpia: Muzyk – Ciechanowski, Ocenas, Wawszczyk, Fryc – Alves (56′ Papkijan), Kona (86′ Mnacakanjan), Ziętarski, Ruiz, Handzlik (58′ Gabor) – Kita (80′ Marzec).
Górnik: Rojek – Orłowski, Rogala, Midzierski, Pigiel (71′ Stasiak) – Kowalski (87′ Jodłowski), Sasin, Łuszkiewicz, Pisarczuk (89′ Klepacki), Szewczyk – Cetnarski (79′ Wójcik).
Żółte kartki: Maciej Kona – Piotr Rogala x2
Czerwona kartka: Piotr Rogala 63′ (za drugą żółtą)
Sędziował: Albert Łóżycki (Łódź).
Komentarze