W przeszłości zdobyłeś m.in. brązowy medal na Mistrzostwach Świata Muay Thai, drugie miejsce na Mistrzostwach Świata w K-1 we Florencji oraz wiele tytułów na krajowej arenie. Które z tych osiągnięć jest dla Ciebie najcenniejsze?
Wszystkie są cenne. Każdy start jest okupiony ciężką pracą. Niekiedy trzeba walczyć z problemami oraz kontuzjami.
Kiedy planujesz swoje kolejne starty?
Chciałbym zawalczyć jak najszybciej, ale mam chwilowo mniej czasu na treningi, które mnie przygotują do walki. Na pewno w październiku jadę, na Mistrzostwa Świata ISKA w Muay Thai. Wcześniej chciałbym jeszcze zawalczyć i przetrzeć się w boju przed tą imprezą. Miejmy nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej.
Trzeba przyznać, że dzięki sportowi trochę świata zwiedziłeś…
Zbyt dużo tego nie było, ale miałem okazję pozwiedzać kilka krajów. Miejmy nadzieję, że jako zawodnik jeszcze zobaczę ciekawe zakątki naszego globu.
W styczniu po raz pierwszy byłeś w Tajlandii. Co zrobiło na Tobie największe wrażenie w kolebce Muay Thai?
W końcu udało mi się odwiedzić kraj, gdzie ten sport się narodził. Trenuje Muay Thai i jest to część mojego życia. Ludzie są tam bardzo otwarci i mili. Cała ich kultura, zabytki robią wrażenie. Gymy są na świeżym powietrzu pod zadaszeniem i naprawdę fajnie to wygląda. Nie boją się, że coś im zginie czy zostanie zniszczone. Szanują się nawzajem.
Można jakoś porównać poziom treningów tych w Polsce do tych w Tajlandii?
Pod wieloma aspektami tak. W Tajlandii treningi odbywają się na zewnątrz, temperatury są duże i czasem jest duszno. W każdym klubie jest parunastu trenerów i jest tam więcej możliwości do poprawienia się w tej dyscyplinie sportu, dlatego tak wielu zawodników z całego świata jeździ i tam trenuje.
Jesteś pierwszym trenerem z uprawnieniami Muay Thai na Lubelszczyźnie. Od zawsze wiedziałeś, że chcesz się tym zajmować?
Nie zawsze wiedziałem, że chce się tym zajmować. Jako młody chłopak grałem w piłkę nożną, a później zacząłem chodzić na zajęcia boksu do trenera Zbigniewa Stanki. Po pewnym czasu dowiedziałem się, że są prowadzone treningi boksu tajskiego przez Michała Kołakowskiego, który przyjechał na studia. Powiedzmy, że te zajęcia odbywały się na strychu. Poszedłem zobaczyć zajęcia i tak już zostało. Z czasem zrobiłem uprawnienia trenera i sędziego. Nadal w tym siedzę mimo przeciwności losu.
Uważasz, że Muay Thai jest sportem dla każdego?
Oczywiście. Trenują dzieci, mężczyźni i kobiety. Wszystko zależy od nas samych, co chcemy robić. Trening jest podporządkowany pod daną osobę, jeżeli tego sytuacja wymaga. Inaczej trenują dzieci, a w inny sposób dorośli.
Co powiedziałbyś osobie, która chce zacząć swoją przygodę z Muay Thai?
Przede wszystkim, żeby się nie przejmowała i nie załamywała początkami. Niestety pierwsze korki są trudne, patrząc na kolegów, którzy coś potrafią, a ja zaczynam od postaw. Ważne jest zaangażowanie i determinacja w dążeniu do założonego celu. W każdym sporcie zresztą tak jest.
Gdybyś dostał lukratywną propozycję walki na jednej z gal MMA, jaka byłaby twoja decyzja ?
Na chwilę obecną trudno mi cokolwiek powiedzieć. Nigdy nie trenowałem parteru. Cały czas trenuję stójkę, więc mogłoby być ciężko. Parter to całkiem inny wysiłek. Jeżeli ktoś nie trenował, to nie wie jak odpocząć ani jak się zachować. Nie twierdzę, że nie, ale jest za dużo argumentów przeciwko.
Jakie są Twoje pozasportowe zainteresowania?
Chyba jak większość z nas muzyka i film, a od jakiegoś czasu gotowanie (śmiech).
Prywatnie jesteś kibicem Motoru. Wierzysz, że w tym roku drużyna z Lublina awansuje do II ligi?
Wierzę w awans. Obecnie mamy trzecie miejsce i najważniejsze mecze jeszcze przed nami. Teraz chłopaki są na fali i wszystko wygrywają. Jestem dobrej myśli.
Chciałbyś na koniec kogoś pozdrowić albo za coś podziękować?
Tych osób jest dużo, dlatego przepraszam, jak nie pozdrowię wszystkich. Przede wszystkim chciałbym podziękować mojej rodzinie, że wspiera mnie w czasie przygotowań, a bywa ciężko. Mojemu pierwszemu trenerowi Zbigniewowi Stance oraz Michałowi Kołakowskiemu dzięki, któremu pokochałem ten sport. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomagają mi na sportowej drodze. Dziękuje za wsparcie dietetykowi i trenerowi personalnemu Bartkowi Czajce, który pomaga mi w przygotowaniach. Moim fizjoterapeutom Filipowi Stańskiemu i Lechowi Paul. Dziękuje również braciom po szalu, ekipie z Lubelskiego Zrzeszenia Muay Thai oraz Pawłowi Latało z K1 Fighting Center. Naprawdę jest ich wielu, a wymieniłem tylko część. Dla Was wszystkich szacunek.
Komentarze