„Kiedy leżeliśmy w polu kukurydzy, a nad nami przelatywały ogłuszające, czerwone i ogniste katiusze, moja mama przykryła mnie własnym ciałem i powtarzała, płacząc: Nie bój się! Ty musisz przeżyć! Twój tatuś nad tobą czuwa. Ty musisz przeżyć, aby opowiadać o tym, co było. Zaczęłam więc realizować ten nakaz”. – pisze we wstępie autorka.
W cieniutkiej, bo zaledwie 100 stronicowej książce znajdziemy 35 opowiadań z życia dziewczynki, która przeżyła Holokaust. Mira Ledowska z domu Krum, urodziła się w 1937 r. w Tłumaczu, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Ocalała z Holokaustu. Z Tłumacza wraz z rodzicami mała Mira uciekła dzięki pomocy miejscowego rolnika, który wywiózł ich z getta furmanką. Tuż przed opuszczeniem domu zginął tragicznie jej nowo narodzony brat. Po ucieczce wraz z rodzicami ukrywała się w młynie, potem w lesie. W wyniku donosu ojciec Miry został zastrzelony przez niemieckiego żołnierza na oczach ukrytych matki i córki. Obie trafiły do domu Antoniny Działoszyńskiej, która z pomocą miejscowego proboszcza załatwiła kobietom fałszywe dokumenty. W jej domu przeżyły okupację. Od 2001 r. Mira Ledowska jest zatrudniona w Instytucie Polskim w Tel Awiwie. Spotyka się z młodzieżą, aby opowiedzieć o historii swojej rodziny i „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”.
Opowiadania Miry Ledowskiej skomponowane w zbiór Zza okna, podyktowane doświadczeniem wykluczenia ze wspólnoty tych, co mieli szczęście „patrzeć wprost”, wykraczają poza pewien schemat, który nazwałabym „lamentacyjnym”, a polegający na podnoszeniu własnych cierpień do rangi prywatnej martyrologii. Zamiast szachownicy postaci czarno-białych, mamy tu galerię pojedynczych osób, z których każda posiada oryginalne, unikalne rysy, wzorowane na konkretnych, podanych z imienia i nazwiska ludziach. Zarówno występujący w nich Żydzi, jak i Polacy (a nawet Niemcy czy Rosjanie i Austriacy) ukazują się raz jako pełni zalet i cnót, innym razem – wad, słabości, śmiesznostek. (ze wstępu prof. Jadwigi Mizińskiej).
Wydawca: Warsztaty Kultury w Lublinie, Lublin 2019
* Artykuł Partnera
Komentarze